24.11.2014

Do pracy przez park.

Zakatarzonym głosem nuci ktoś, ciągnie za sobą śpiewanie za nitkę jak postaci z komiksów [białe dymki ze słowami w środku, paczki wypchane onomatopejami, aaa, mhm]. Śpiewanie przewlekane przez kamienicę - parter, firanki zaciągnięte z okazji wczesnej pory - wszystko miga niby w oknie pociągu, płasko na wysokości tych hałasujących ust.

Wszędzie pełno drobnych czułostek."Czułostka" nie jako rzeczownik, ale czasownik, proces czynnościowy; każda jest drobiazgiem do kolekcji.
W parku pieski na smyczach łażą trochę niżej, niż polatuje mgła. Kolorowe taśmy od szyi do ręki, tekstylne ścięgna. Jest taki taniec szkocki, gdzie mężczyźni trzymają końce barwnych wstęg i tańczą wokoło słupa, do którego one są przywiązane jednym końcem. Liście to już martwa tkanka, ale nie ponura zgniła, tylko lekka jasna. Mumie ze światła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz