8.10.2013

Wtorek bez Doktorka. Lęk, zmęczenie i zmiany.

Przez 18 miesięcy [odkąd chodzę na terapię] tydzień mój wyglądał zawsze tak samo.
Wtorek, 19:00-19:50 w gabinecie.
Czwartek: 18:30-19:20 w gabinecie.

Żadnych wypadków, żadnych wyjątków. Jedyne trwałe, bezpieczne miejsce, jakie mi się w życiu przydarzyło. Od razu myślę angielskim słowem "consistent".

Doc. raz tylko odwołał serię sesyjną, a to wtedy, gdy miał urlop. Rok temu.

I dzisiaj.

Mimo, że zostałam uprzedzona już tydzień temu, dzisiaj lęk od rana. Zaburzony rytm.
Poranek jak zawsze koszmarny, syzyfowe prace [kąpiel-makeup-się ubieranie - wszystko, co niestety powtarzalne i za nic nie można wykonać tego raz, a dobrze].
Remont fasady kamienicy, więc za oknem rusztowania, a samo okno zaklejone folią od miesiąca. Jeśli nawet nie masz klaustrofobii, to bum - i już masz.

Późniejszym wieczorem [zwykle najlepsze godziny dnia] upiłam się delikatnie, acz konsekwentnie i zafarbowałam włosy na kolor galaktyki. Turkusowy plus fuksja. Zdjęcia później.

 Ciężko toleruję zmiany, ale przez ostatnie dni tak bardzo mnie "nosiło" wieczorami! Niezmierne pobudzenie, humor pozornie doskonały, ale ja czułam coś jeszcze pod "pozytywną skórką". Nocą ten humor się rozwijał w niezdolność do spokoju po prostu. Masa fantazji, sny realistyczne nad wytrzymałość. Nie mogłam spokojnie leżeć. Rano prześcieradło na ziemi, myśli na ziemi, ja na ziemi nisko.

W tym tygodniu duży rollercoaster [góra, dół, góra, dół..] .
Przygotowywałam sobie wieczorem kolorowe ubrania, biegałam po mieszkaniu jak nakręcana zabawka, sypałam anegdotami, nie mogłam przestać opowiadać Współlokatorkom o szaleńczych planach [książka samodzielnie napisana do zedytowania i wydania, artystyczne projekty, samomodyfikacje, historie, które następnego dnia wcale nie wydawały się aż tak intensywne]. Śmiech, nie-chcę-spać, chcę-się-bawić.
Rano zmieniałam ubrania na szare, akceptowalne. Zapominałam o poprzednim wcieleniu.Wściekała mnie konieczność wypowiadania słów, pokazywania się publicznie. Żadnego konkretnego myślenia: samo odczuwanie, i to bolesne. Wszędzie wysokie, niebieskie światło, zdecydowanie za ostre. Ledwo potrafiłam znieść moment, gdy się wychodzi z cichej bramy do Świata Wrzeszczącego.

Gdyby nastroje choć raz mogły zostać przez dobę równe.....!

3 komentarze:

  1. marekf13.10.13

    Hej Natasza..:)
    Poczytałem sobie o tym BDP. Jesteśmy pod tym względem zupełnie inni, ja mam problem raczej z okazaniem tego, co czuję, z okazaniem tego na zewnątrz. Czytałem kiedyś o osobowości unikającej, u mnie to jest właśnie coś takiego.. 2 października byłem w końcu u psychiatry, dostałem skierowanie na diagnostykę do psychologa, mam wizytę w środę. Od razu mi powiedział, że to będzie trwało, może nawet do roku.. ehh..
    Co do tego, jak traktujemy zmiany- podobnie..
    Próbowałem sobie przypomnieć, jak to ze mną było, jak wypadło mi z planu dnia, tygodnia jakieś spotkanie, zajęcia..
    To było dawno, chodziłem na zapasy, pech chciał, że nie miałem umiaru..
    Po kilku wypadkach, w których dochodziło do kontuzji innych dostałem "bana"
    I to od trenera, który był moim sąsiadem, ojcem mojego kumpla..
    Długo trwało, zanim dni treningów stały się normalne, spowszedniały, a brak wysiłku na macie został zastąpiony czym innym..
    U Ciebie jest inaczej, huśtawki nastrojów.. Pod tym względem przypominasz mi mojego kumpla, on też nie mógł znaleźć miejsca, miał na dzień 1001 pomysłów, chodziliśmy razem po górkach..
    Miał ADHD, kiedyś mnie zaskoczył, oglądaliśmy u mnie jakiś film, a nagle zauważyłem, że coś mu się stało, grzebiąc sobie w pępku rozwiązał go, ja na widok krwi czy w tym przypadku otrzewnej staję na nogi (przenośnia)..
    Szok..
    Ale jest coś, co łączy nasze odczucia:
    "Gdy się wychodzi z cichej bramy do Świata Wrzeszczącego.."
    Mam podobnie..

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć, Marku :)

    Jak Twoja środowa wizyta u psychologa? Co Ci powiedział? Było tak, jak oczekiwałeś? Jeśli chodzi o decyzję dot. wizyty u psychiatry - gratuluję odwagi! Praca nad sobą i szukanie odpowiedzi : najlepsze pomysły, choć jasne, czasem boli. Ale kibicuję Ci w procesie.
    A propos szacowanego czasu terapii - nie martw się, mi na wstępie Doktorek powiedział, że co najmniej dwa lata ;). Niestety, te rzeczy trwają. Sam będziesz musiał wiele kwestii dostrzec, przyjąć. Ale warto : ten sam czas spędziłbyś, powtarzając stare wzorce. To już lepiej testować coś nowego.

    Jeśli chodzi o zmiany nastrojów - nie zawsze mam tyyyle energii. Czasem "wyładowuję baterię" i muszę się schować. Więc elementy osobowości unikającej rozumiem doskonale.

    W jaki sposób można rozwiązać sobie pępek?? Aż dreszcze na samą myśl...!
    Jeśli chodzi o zmiany - to jest takie szukanie "pasów bezpieczeństwa" w zewnętrznych ustaleniach. Iluzja kontroli.

    Świat Wrzeszczący i sensoryczne biznesy - bardzo aspijskie ;). Okazuje się jednak, że można mieć b. podobne reakcje z nieco innych przyczyn niż sama konstrukcja układu nerwowego. Mózgi są takie dziwne! :)

    Miłego poniedziałku,
    n.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. marekf28.10.13

      Hej..
      Piszę już drugi raz, za pierwszym razem mi wszystko przepadło, zapomniałem się przedstawić..
      Wizyta.. Niestety zawaliłem sprawę, miałem nocki, i zaspałem.. Na dodatek to nie jedyna sprawa, którą zawaliłem, więc to sprawiło, że zacząłem się zamykać, praca, dom, jedzenie, spanie, jak to u mnie.. Na szczęście w porę to dostrzegłem, dzięki wyciąganiu za uszy (przenośnia) przez dwie życzliwe osoby z forum..
      Mam znów problemy ze snem, leki biorę w kratkę, ale już się biorę za siebie, dziś się przemogłem, i byłem u fryzjerki, mam dwieście metrów, to nie problem.. Chodzi o to, że taka wizyta to dla mnie coś, jakbym siedział w samych gaciach pod ratuszem w klatce, wystawiony na widok publiczny.. Na dodatek Ona mnie dotyka..
      Jak można rozwiązać sobie pępek.. Sam nie wiem, jak On tego dokonał, po prostu sobie grzebał w tym pępku, aż włożył całego palca, a jak wyjął, to była masakra.. Pomyśleć, żę ja nigdy nie miałem żadnego złamania, a na pogotowiu do szycia byłem ze dwa razy w życiu..
      Pozdrawiam Natasza

      Usuń